Nie szkodzi, że przed chwilą wróciliśmy z Hiszpanii. Jedziemy na Mazury! Tym razem spełniło się marzenie mojego męża, który mówił o tym wyjeździe od dawna. Teraz zostałam już tylko ja i mój pomysł na kolejny wyjazd 🙂
Wejdyki
Zacisze Przy Lesie to dom położony z dala od innych gospodarstw we wsi Wejdyki niedaleko Rynu. To tu odpoczywaliśmy przez siedem nocy. Cisza, spokój, piękne widoki i codzienne spotkania ze zwierzętami… Coś pięknego!
Ryn
Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy był port w Rynie. Pomimo zmęczenia podróżą wybraliśmy się na spacer nadbrzeżem Jeziora Ryńskiego. Parę dni później zahaczyliśmy też o zamek krzyżacki, gdzie u schyłku XIV w. komturem był Kondar von Wallenrode. Zainspirował on Adama Mickiewicza do napisania na zsyłce w Rosji przed 1828 rokiem poematu „Konrad Wallenrod”. Obecnie zamek pełni funkcję czterogwiazdkowego hotelu.
Mikołajki, Kadzidłowo, Śluza Guzianka
Wypoczęci i pełni sił postanowiliśmy rozpocząć niedzielą wycieczkę w Mikołajkach. Skorzystaliśmy z głównej atrakcji, jaką jest rejs statkiem Żeglugi Mazurskiej. Wypłynęliśmy z przystani na Jezioro Mikołajskie, gdzie niewątpliwą atrakcją jest panorama Mikołajek oglądana z wody. Następnie cieśniną Przeczka, pomiędzy Dybowskim i Popielskim Rogiem, statek Dargin przepłynął na otwarte wody Jeziora Śniardwy – największego z polskich jezior. Na wysokości Popielna zrobiliśmy pętlę i wróciliśmy do Mikołajek. Rejs trwał około godziny. Zostało nam jeszcze sporo czasu, więc opuściliśmy miasteczko i wyruszyliśmy do Parku Dzikich Zwierząt im. prof. Benedykta Dybowskiego w Kadzidłowie. Park znajduje się na terenie Puszczy Piskiej, a jego celem jest umożliwienie poznania i ochrony gatunków, którym grozi wymarcie. Zwierzęta pomimo dzikiej natury są zaprzyjaźnione z człowiekiem, można je podziwiać z bliska, karmić i głaskać. Maks został nawet polizany przez mundżaka chińskiego, co wprawiło go w nie lada zdziwienie. Kozy, daniele czy osiołki również dały się pogłaskać. Mieliśmy okazję podziwiać z bezpiecznej odległości wilki, żubry oraz rysia, a Maks zobaczył na żywo swoje ulubione sówki 🙂
Po wyczerpującej wędrówce udaliśmy się na zasłużony odpoczynek nad Śluzę Guziankę. Pierwszy dzień zaliczony!
Wilczy Szaniec, Mamerki, Jezioro Święcajty
Drugą atrakcją dla miłośników Mazur, zaraz po kompleksie Wielkich Jezior, jest wojenna siedziba Adolfa Hitlera – Wilczy Szaniec (Wolfsschanze) w Gierłoskim lesie koło Kętrzyna. Na ten historyczny obiekt, a także na pobliskie Mamerki przeznaczyliśmy cały poniedziałek, bo było co zwiedzać.
Nie będę rozpisywać się tutaj o historii, ciekawostkach czy zamachu na führera, bo wpis byłby ogromny. Zachęcam zatem do zapoznania się z informacjami o kwaterze, a także z samą sylwetką Hitlera. My, dzięki świetnemu przewodnikowi, panu Stefanowi, dowiedzieliśmy się wielu rzeczy, których nie uczą w szkole 🙂
Twierdza Boyen, plaża i molo w Giżycku
Giżycko jest nazywane polską stolicą żeglarstwa. To także jeden z głównych portów na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich, przede wszystkim ze względu na swoje położenie – usytuowane jest nad czterema jeziorami – Niegocin, Kisajno, Tajty i Wojsak. Największą atrakcją w mieście jest Twierdza Boyen, którą zwiedziliśmy samodzielnie (po sezonie ciężko o przewodnika). Może nie dowiedzieliśmy się dużo, ale sam spacer po zabudowaniach był całkiem przyjemny. Jest tam sporo tajemniczych zakątków, stara stajnia z wozownią, laboratorium prochowe, dawny spichlerz czy warsztat zbrojmistrza.
Po historycznych klimatach przyszedł czas na relaks. Przeszliśmy się po moście i molo, skąd pięknie było widać panoramę portu, a zachód słońca podziwialiśmy na plaży miejskiej.
Święta Lipka, Zamek Reszel, Kętrzyn
Kolejnym miejscem, które wypada odwiedzić, będąc na Mazurach to Sanktuarium Maryjne w Świętej Lipce. Często nazywane jest „Częstochową Północy” ze względu na liczne pielgrzymki, przybywające nawet z najdalszych zakątków Polski. Zespół architektoniczny, w którego skład wchodzi bazylika, krużganki i klasztor jezuitów, to najwspanialszy okaz późnego baroku w Polsce. W kościele można podziwiać obraz Matki Boskiej Świętolipskiej, ruchome organy, freski, obrazy i bogate zdobienia.
Byliśmy pod wrażeniem przepychu barokowego, jednak szybko zmieniliśmy klimat i wybraliśmy się do gotyckiego zamku biskupów warmińskich w Reszlu. Został on wzniesiony przez Krzyżaków i był wielokrotnie zdobywany przez wojska polskie i krzyżackie. Ciekawostką jest, że w 1811 r. miał miejsce ostatni przypadek spalenia czarownicy na stosie – była nią Barbara Zdunk. Całe wnętrze zamku wypełnione jest rycinami, informacjami i przyrządami do wykonywania wszelakich średniowiecznych tortur. Można dostać gęsiej skórki!
Aby ostudzić emocje wybraliśmy się na popołudniowy spacer po Kętrzynie i tak minął nam kolejny dzień…
wycieczki krajobrazowe po mazurskich jeziorach
Jeden rejs po jeziorze to trochę za mało jak na tygodniowy pobyt na Mazurach. Zdecydowaliśmy zatem, że wypłyniemy z Giżycka w rejs Łabędzim Szlakiem po Jeziorze Kisajno. Mogliśmy podziwiać wspaniałe krajobrazy, na które składają się wyspy, zatoki, cieśniny. Wszystko to stanowi ścisły rezerwat przyrody, gdzie gniazduje ponad sto gatunków ptaków. Zdecydowanie to jeden z najpiękniejszych zakątków Wielkich Jezior Mazurskich.
Dzień był jeszcze długi, więc pojechaliśmy do miejscowości Kal, skąd wyruszyliśmy motorówką na wycieczkę krajobrazową po kompleksie Jeziora Mamry. Mieliśmy przemiłego sternika – przewodnika, z którym przepłynęliśmy następujące jeziora: Święcajty, Mamry, Kirsajty i Dargin. Zrobiliśmy też krótki przystanek na Moście Sztynorckim. Półtorej godziny minęło jak pięć minut, ale byliśmy zachwyceni! Zdecydowanie wolę motorówkę niż statek 🙂
Szymonka, Wierzba, Popielno, Port Piaski
Ostatni dzień pobytu na Mazurach spędziliśmy w kilku miejscach. Szymon odwiedził „swoją” miejscowość oraz pobliski kanał.
Potem pojechaliśmy do miejscowości Wierzba niedaleko Mikołajek, gdzie skorzystaliśmy z jedynej takiej atrakcji na Mazurach, a mianowicie przepłynęliśmy promem linowym z jednego brzegu Jeziora Bełdany na drugi. Czas trwania tej przeprawy to zaledwie dziesięć minut, a prom mieści tylko trzy samochody.
Następnie wybraliśmy się do Rezerwatu Konika Polskiego w Popielnie. Dzień zakończyliśmy w Porcie Piaski, gdzie łapaliśmy ostatnie letnie chwile na plaży w towarzystwie łabędzi.
Z pewnością odwiedzę jeszcze Mazury, ale chciałabym poznać ich dziką część, bez miast i zabytków, samą naturę. Może mi się uda…
Zdjęcia zostały wykonane smartfonem.