Pełnia lata jest wtedy, gdy pola zażółcają się od majestatycznych głów słoneczników. Jadąc rowerem czy samochodem, co chwilę wyrywają się z piersi ochy, achy i westchnienia: „Jak pięknie!”.
I choć w sieci roi się od cudzych ujęć, to warto samemu pokusić się o małą pamiątkę z lata.
Nie inaczej było w moim przypadku. Postanowiłam zabrać młodszego syna na szybką mini sesję w polu…
Zachodzące słońce namalowało ciepłym światłem tak niesamowite barwy, że trudno oderwać wzrok od tych kadrów.
A Maks, choć jest już dużym chłopcem, mógł jeszcze schować się w gęstwinie i poczuć się jak w zaczarowanym świecie…
Zdjęcia wykonane Canonem RP